W 2015 roku premier Kanady Justin Trudeau określił siebie jako feministę. Coraz więcej mężczyzn wspiera feminizm, jednak nadal niezbyt duża ilość śmiało identyfikuje się z tym ruchem. Okazuje się jednak, że bycie feministą oznacza więcej seksu!
Mężczyźni, którzy otwarcie uważają się za feministów są przekonani o słuszności wspierania równości płciowej. Chcą się oni też zdystansować od skostniałej konwerwatywnej postawy zamykającej kobiety i mężczyzn w ściśle określonych rolach. Zakładają, że ludzie nie powinni być ograniczani w swoich dążeniach ze wględu na płeć, ani mieć przypisywanej roli, z uwagi na płeć. Tacy mężczyźni traktują swoje partnerki po partnersku, wykonując na równi obowiązki domowei dając oparcie partnerkom w ich dążeniach zawodowych.
Tylko 22% kanadyjskich mężczyzn określa się śmiało jako feminiści, a kolejne 18% nie jest pewna. Pozostałe 60% nie uważa się za feministów.
W 2018 roku Kanadyjczycy przeprowadzili ankietę dotyczącą aktywności seksualnej mężczyzn z uwględnieniem tego, czy identyfikują się jako feminiści, czy nie. Wyniki są niezwykle ciekawe!
Nie tylko mężczyźni-feminiści uprawiają więcej seksu niż zdeklarowani nie-feminiści, to uprawiają seks znacznie bardziej urozmaicony. Częściej uprawiają seks oralny, bawią się sutkami i piersiami. Feminiści znacznie częściej niż nie-feminiści oferują seks oralny partnerkom i dbają o ich rozkosz. Ale też dzięki temu, znacznie częściej otrzymują seks oralny, a ich partnerki chętniej angażują się w tradycyjne formy, takie jak penetracja seksualna.
Być może dla pewnych mężczyzn trzymanie się tradycyjnych poglądów jest czymś, za co warto polec. Z małym ale. Jeśli chcesz mieć zamiast tego więcej seksu – musisz przyjąć nowocześniejszą postawę, stać się feministą, dbać o swoją partnerkę i ją wspierać!