
Kilka dobrych lat temu znana postać kobieca na scenie erotycznych zabawek upierała się, że kobiety nie lubią, nie używają wibratorów-p*nisów i to jest relikt patriarchatu.
W czasie prywatnej z nią rozmowy zapytałam ją, czy do jej sklepu przychodzą kobiety które pytają o wibratory p*nisy. I odpowiedziała, że tak. Tylko, że ona ich nie ma i nie mają jak ich kupić tam. Finału konwersacji nie przytoczę ani powodów dlaczego się odbyła. To nie ma znaczenia. Znaczenie ma za to rozdźwięk pomiędzy tym, co funkcjonuje w danym momencie w przestrzeni publicznej o gadżetach, a jaki jest prawdziwy obraz tego seksualnego krajobrazu. No bo nawet jeśli trendy wskazują wyraźnie, że takie wibratory nie są najpopularniejsze i być może nie będą najskuteczniej wspomagały kobiety w osiąganiu orgazmów (statystycznie), to duże wibratory w naturalnym kształcie pe..sa są czymś co ewidentnie porusza i podnieca wiele z kobiet!
Szeroki, wypełniający i duży p*n*s spełnia fantazje i wiele marzeń kobiet o intensywnych doświadczeniach w czasie penetracji. Nie zawsze mają odwagę głośno to powiedzięć. Z jednej strony dlatego, że być może narażą się na niewybredne, mizoginistyczne żarciki męskiej części społeczeństwa, pogardę ze strony innej. Jeśli ktoś z pozycji autorytetu mówi "kobiety tego nie robią/nie lubią" to taką narracją zawstydza się kobiety, którym podobają się pe*is*we gadżety i które kochają penetrację!
Najedzony nigdy nie zrozumie głodnego - tak jak osoba, która nie ma pragnień ani nie doświadcza przyjemności z penetracji nie zrozumie rozkoszy osób, które cieszą się tymi doznaniami. Jeśli nie będziemy normalizować subiektywnych i indywidualnych dróg przeżywania własnej rozkoszy, nigdy nie będziemy tak naprawdę szczęśliwi seksualnie jako społeczeństwo.